Recenzja Wichmana na portalu kobiecym!

18 kwietnia 2013

Na portalu Książki Moja Miłość ukazała się recenzja Wichmana autorstwa pisarki Sylwii Chmiel.
 
Kiedy polecałam znajomym pierwszą część „Wichmana„, ludzie wertowali książkę, z miną znawcy czytali fragment tekstu, a potem w ich oczach pojawiał się wyraz niedowierzania i zdumienia. Pytali: „Co to? Jak to? Dlaczego?” Główny bohater książki jest twardy, krwawy, lubieżny i dziki. Potrafi bestialsko morować i gwałcić, ale potrafi też kochać i walczyć o własne ideały.

Część moich znajomych zastanawiała się, cóż ja im to pokazuję? Kobieta powinna trzymać w rękach książkę o ładnej, pastelowej okładce, a tu… jakiś łeb, czacha niesympatyczna, spoglądająca na nas pustymi oczodołami. Gdzież ten przystojniak wymuskany, „Książę z bajki”, odgarniający blond włos z czoła i szczerzący piękne, zdrowe zęby? Gdzież to mniamniuśne Ciacho? Nie ma!! Jednak przyznam się wam szczerze, że ja za Ciachami, nie przepadam. 

Facet nie powinien kojarzyć się z czymś puszystym,miękkim, lukrowanym i słodkim. Facet to powinien być facet, to powinien być… Wichman. I już słyszę podnoszące się głosy protestu, miłośniczki wszelkiego gatunku Ciach, poklepią swojego Pączusia po brzuszku i stwierdzą z dezaprobatą „Sylwia, cóż ty to opowiadasz?” Ano chcę was trochę sprowokować i jak to się mówi podpuścić…

 Co takiego jest w Wichmanie, że podoba się kobietom? Co sprawia, że mimo przyprawiających o mdłości opisów rzezi i mordów, chce się to czytać? Dlaczego przejmujemy się losem głównego bohatera i trzymamy za niego kciuki? Co sprawia, że wydaje się nam pociągający? 

No cóż… zapewniam was drogie panie, że po tej lekturze nie będziecie miały ochoty na nic słodkiego, żadnych Ciach. Konsumpcja? I owszem… Ale same ostre potrawy z dużą dawką pieprzu.

Brak komentarzy.


Napisz komentarz